Znajdź odpowiedź na Twoje pytanie o Wyobraź sobie że od dzisiejszego dnia minęło dziesięć lat a następnie opisz go w pamiętniku.Daje naj :) Werkaa20 Werkaa20
Tłumaczenia w kontekście hasła "jak wygląda teraz" z polskiego na angielski od Reverso Context: Około setki ludzi chce zobaczyć, jak wygląda teraz.
Dlaczego?, Wyobraź sobie siebie za dziesięć lat. Jak chcesz, aby wyglądało Twoje życie?, Czy Twoje aktualne pasje mogą wpłynąć na wybór nowej szkoły? Dlaczego?, Pomyśl o swojej przyszłości. Czy odpowiadałoby Ci zdobycie sławy, życie "na świeczniku"? , Pomyśl o swojej przyszłości.
Bardzo się zmienił? Jak to wygląda dziś? 5:00 Pobudka – poranna toaleta, kawa, papieros, śniadanie 6:00 – 17:00 Praca 18:00 – Obiadek 18:30 – 1:00 Polska Scena FIFA MANAGER . Spore zmiany Nom do pracy muszę zasuwać kawałek od domu 🙂. A czy Ty się zmieniłeś? Jako człowiek?
Gonisz za swoim celem, a życie przecieka ci przez palce. Brakuje ci czasu dla rodziny, nie pamiętasz, kiedy zrobiłeś coś dla siebie, czujesz się samotny. Czy tak wygląda twoje szczęście? Jesteś ze swoim chłopakiem 5 lat, ale wcale się wam nie układa. Co z tego, jak przecież go
Małych blizn jest wiele i długo by mówić. A życie wciąż nie przestaje mnie testować i udawadniać jak okrutne potrafi być. Mówią, że na człowieka spada tyle ile jest w stanie unieść. Ja jednak w obecnym momencie czuję, że moja granica została nadszarpnięta i marnie czołgam się przez życie. Dniami jest lepiej.
. Minęło dziesięć lat, jak wygląda teraz twoje życie? Opowiedz o nim. Napisz wypowiedź w której przedstawisz wyobrażenie swojego życia w przyszłości. PLISS POTRZEBUJE NA DZIŚ Jak byłam nastolatką chciałam zostać księgową. Nie wiedziałam jak długą i krętą drogę będę musiała pokonać, jak wiele przeciwności będę musiała pokonać,żeby spełnić swoje marzenie. Dziś mam już 24 lata. Technikum skończyłam z wyróżnieniem. Jestem obecnie księgową w dobrze rozwijającej się firmie transportowej. Jestem zadowolona z mojej pracy, z mojego życia. Pomimo tego, że codziennie, pogoda czy niepogoda, muszę rano wstać i iść do pracy, robię to z uśmiechem na twarzy. O tym marzyłam, przecież właśnie księgową chciałam zostać. Moje marzenie się spełniło. Osiągnęłam swój cel. Jestem szczęśliwą, samodzielną kobietą. Jeszcze nie znalazłam swojej drugiej połówki, ale wcale się tym nie przejmuję. Czuję się młoda, mam czas, a praca mnie dowartościowuje. Mam nadzieję,że już zawsze będę tryskała takim optymizmem. W przyszłości na pewno założę się także sprawdzić w roli matki i żony. Planuję, że razem z przyszłym mężem zamieszkamy na przedmieściach Warszawy , będziemy mieli dwójkę dzieci , ale na pewno nie zrezygnujemy z kariery zawodowej. Nie chcę zostać kurą domową. To tylko wyobrażenie mojego przyszłego życia, ale mam nadzieję,że tak jak pierwsze marzenie o byciu księgową się spełniło, to i te się ziści.
Dzień dobry Moi Kochani Czytelnicy! Dzisiaj przychodzę do Was z recenzją książki, a raczej autora - który w swojej dziedzinie naprawdę króluje. A jest nim pewien Pan, piszący w języku francuskim. Pisarz, którego pokochałam po pierwszej przeczytanej powieści. Który podbił moje serducho i przy każdej wizycie w bibliotece - nie pozwala spokojnie przejść obok swoich papierowych dzieci. Wiecie już, o kim mowa? Guillaume Musso – pisarz francuski, absolwent ekonomii, z zawodu nauczyciel. Jego powieści sprzedane w nakładzie 20 milionów egzemplarzy, przetłumaczone na 36 różnych języków - robią wrażenie. Dodatkowo jego niektóre powieści zostały zekranizowane. Czego chcieć więcej, prócz kolejnych fenomenalnych powieści? Więcej recenzji dostępnych w zakładce Recenzja A-Z. Guillaume Musso - Kim byłbym bez Ciebie? Lato 1995 roku. W San Francisco, Gabrielle studiuje na Uniwersytecie Berkeley. Ma 20 lat i tego lata przeżywa swoją pierwszą, prawdziwą miłość. Miłość do Francuza, Martina, który rok od niej starszy również robił licencjat z prawa, tyle, że na Sorbonie. On zaś z kolei przeżyje swoją ostatnią, prawdziwą miłość. Trzynaście lat później Martin usiłuje schwytać złodzieja obrazów, Archibalda. Gdy już ma go na muszce, daje mu zbiec, ratując obraz, który jak się okazuje jest duplikatem. Oboje po wielu latach rozłąki uderzają w życie 33 letniej kobiety, która kompletnie się tego nie spodziewa. Jednak czy wystarczy czasu, by porozmawiać na tematy, które od dawna dręczą mężczyzn? Czy Martin schwyta złodzieja? Okładka dość subtelna, ciekawa przedstawiona. Widzimy kobietę stojącą na drabinie aż do nieba. W tle piękne chmurki, a sama ona tworzy chmurkę w kształcie serca. W bordowej sukni, bordowe litery tworzące tytuł oraz autora powieści, z błękitem komponują się idealnie. Posiada skrzydełka, co uwielbiam, ale to nie dziwne, przecież to Wydawnictwo Albatros. Na jednym ze skrzydełek przeczytamy krótki opis powieści, na drugim z kolei słów kilka o autorze. Białe strony, które wcale nie przeszkadzają w czytaniu. Dużym atutem tego wydania jest wielka czcionka. Pogrubione informacje dotyczące czasu i miejsca, również wpływają na dogodniejsze czytanie. Nie ujrzałam nigdzie żadnych błędów, literówek, a odstępy między wierszami oraz marginesy są świetnie dopasowane. "Dlaczego miłość jest jak narkotyk? Dlaczego prowadzi do takiego cierpienia?" Pan Musso… mogłabym się dniami i nocami rozwodzić nad tym jak fantastyczne ma Pan pióro. Ci, którzy mieli okazję poznać styl Pana Guillaume, dobrze wiedzą, że potrafi pisać. Potrafi nas Czytelników zaczarować od pierwszych słów. Owiać tajemnicą, zaintrygować do tego stopnia, że ciekawość zżera nas od środka. Sprawia, że przewracamy kartkę za kartką w powalająco szybkim tempie. Wszystko, co wykreuje nam autor to niczym miód na nasze serce, duszę. Stworzone realne historie z wątkami fantastycznymi sprawiają, że nasze codzienne zmartwienia, myśli, uciekają gdzieś daleko. Bo to my pojawiamy się w świecie bohaterów. Styl Pana Musso pod żadnym pozorem się nie zmienia. No jedynie – na lepsze. Nie jest to pierwsza, ani druga powieść autora – a wciąż jestem pod wrażeniem. Książki tego pisarza są naprawdę fantastycznymi lekturami i zasługują na uwagę każdego czytelnika, który nie boi się tego typu powieści. To nie tylko romans. Nie tylko czysta miłość. Ale też i tajemnica, thriller – choć nie w każdej pozycji on występuje. "Są w naszej duszy rzeczy, na których sami nie wiemy, jak bardzo nam zależy. Jesli żyjemy bez nich, to tylko dlatego , że wejście w ich posiadanie odsuwamy z dnia na dzień ze strachu, że nam się nie uda albo że przysporzą nam cierpień." - Marcel Proust Świetnie wykreowani bohaterowie tylko podnoszą ocenę całokształtowi. Są jakby wycięci z naszego życia, kto wie – może i podobne osobowości i my znamy? Tutaj mamy dwójkę, a raczej trójkę bohaterów, z którymi mamy do czynienia na przełomie kilkunastu lat. Poznajemy młodą, zakochaną w sobie parę, Gabrielle i Martina. Poznajemy złodzieja obrazów, Archibalda. Chcąc czy nie, są oni ze sobą połączeni. Tylko jeszcze nie wiedzą w jaki sposób. Otóż może zacznę od końca, czyli od Archibalda. Jest on najstarszym bohaterem z tej trójki. Przebiegły, wręcz złodziej idealny, który zawsze wszystko ma dopracowane nie ma dla niego rzeczy nie możliwej. Jakoś pomimo jego późniejszych losów nie darzyłam go zbyt wielka sympatię. Miałam okazję poznać w pewnym momencie jego fragment życia, jednak i to nie przekonało mnie do tego, by zapałać do niego wielką przyjaźnią. Z kolei Martin jest po części w moich myślach trochę jak kobieta. Ma taką duszę… Polubiłam tego policjanta, chociaż nie byłam w stanie go zrozumieć, czemu spróbował tylko raz i nie próbował więcej. To samo Kieruję w stronę Gabrielle, która w ogóle nie dawała znaku. Zachowała się tak wrednie, że miałam ochotę jej przyłożyć. Mimo wszystko polubiłam ich i przywiązałam się do nich. Mam nadzieję, że zbyt długo nie będę za nimi tęsknić. Przygoda, jaką przeżyłam w San Francisco, czy też Paryżu zostawi duży ślad w moim sercu i zostanie na pewno nie zapomniana. Jak na Musso przystało, czytelnik kompletnie się nie nudzi. Może odczuwać pewnego rodzaju znużenie, brak akcji, chociaż ja tego tutaj nie czułam. Od samego początku historia bohaterów wydawała mi się zbyt piękna, by była prawdziwa. Zbyt piękna na to, by przetrwała. No i dużo się nie pomyliłam. Możecie też domniemać, co stanie się dalej, nie mówię, że nie. Ale ja, gdy czytam pozycje tego pisarza, nie zwracam na takie rzeczy uwagi, tylko oddaję się cała kartom powieści. One zabierają mnie do świata bohaterów, w których żyję wraz z nimi. W których czuję to, co oni. Po prostu wraz z nimi, obok nich idę, lub tez depczę im po piętach, by nie zgubić, gdy akcja nabiera rozmachu. Autor idealnie posługuje się akcją, raz ją zwalnia, a raz przyspiesza do granic możliwości. Raz powoduje, że śledzisz z tak wielkim zainteresowaniem poczynania bohaterów, że nie zauważasz minionego czasu, na policzkach pojawiają się rumieńce lub też po prostu głęboko oddychasz i wspominasz wraz z Gabrielle, Martinem czy też Archibaldem. "- Jeśli kobieta mówi ci 'nie', to często znaczy: 'chyba tak, ale się boję!'." Podoba mi się również to w książce autora, że nie pisze tylko z jednej perspektywy. Poznajemy historię z punktu widzenia naszych trzech głównych bohaterów. Poznajemy to, co było kiedyś – przed laty, to co jest teraz. Co dzieje się tu i teraz i tu, ale i kilka metrów nad ziemią. W innej czasoprzestrzeni. I nie jest to jakieś bujanie, beznadziejne wprowadzenie – otóż to idealnie dograny fragment, który dodaje klimatu, wyróżnia tę pozycję na tle innych. Kolejnym atutem chyba wszystkich jego powieści także i tej jest to, że przy każdym nowym rozdziale pojawiają się cytaty pisarzy, sławnych ludzi. To również dodaje charakteru i uważam, że wiele można z tej książki wynieść. Nawet jeśli w gust nie wpadnie Ci to, co napisał sam autor, to na pewno spodoba ci się chociaż jeden z cytatów, podanych przez niego. Tego jestem niemal pewna. Książka idealna na jesienne wieczory, smutne, brzydkie, zimne. Powieść, która pokaże nam aspekty miłości, nienawiści, oraz czasu. Pokaże nam, co ten czas potrafi zrobić z człowiekiem. Historia zasługuje na poznanie przez osoby, które cenią sobie styl autora, oraz dla tych, którzy są jej po prostu ciekawi. Reasumując lektury Pana Guillaume Musso mają w sobie pewien urok, charakter, który – nie wiem, jak Wy, ale na mnie działa magnetyzująco. Który powoduje, że chce mi się czytać, który sprawia, że tracę swój świat, uciekam od niego zamykając się w szczelnie napisanej historii. To sobie cenię i uważam, że napisana jest na wielką piątkę z plusem. Serdecznie ją Wam polecam!
„Dziesięć lat minęło jak jeden dzień”. Właśnie tak, parafrazując znany przebój filmowy, mogłybyśmy zaśpiewać w sobotnie popołudnie (2 czerwca kiedy to kolejnym osobom wchodzącym do naszej urszulańskiej szkoły towarzyszyły okrzyki: Nic się nie zmieniłaś! Wygląda pani jak dziesięć lat temu! A siostra to nawet odmłodniała! Okazją do tak optymistycznych wniosków był zjazd absolwentek, które 10 lat temu przystępowały do egzaminu dojrzałości, a wcześniej przez pięć lat były uczennicami naszego technikum i wychowankami s. Cecylii Dobkiewicz oraz s. Marii Kwiek. Oprócz przedstawicielek obydwu klas (teraz już trzydziestoletnich, przedsiębiorczych i odważnie biorących się za bary z życiem kobiet) na spotkanie przyjechały obydwie wychowawczynie, pozostałych nauczycieli reprezentowały panie Małgorzata Biadasz i Anna Kubiak oraz siostry: s. Elżbieta Michałowicz, s. Małgorzata Nowakowska, s. Anna Papierz i niżej podpisana, dzieląca się przeżyciami z pamiętnej soboty, s. Bogusława. Oficjalnego otwarcia zjazdu dokonała s. Małgorzata Nowakowska, obecna dyrektorka szkoły, był to także moment wykorzystany przez absolwentki na podziękowanie wychowawczyniom i nauczycielom (a taka wdzięczność z dziesięcioletnim stażem ma swój smak!). Jak to zazwyczaj bywa, najdłużej przytrzymał nas przy sobie suto zastawiony stół, ale głównie ze względu na rozmowy, jakie można było przy nim toczyć. Tematów, jak się można domyślać, nie brakowało – wydarzenia minionych 10 lat, radości i smutki teraźniejszości, a także z sentymentem wspominana wspólna, szkolna i internacka, przeszłość. Podczas tradycyjnego już dla absolwenckich zjazdów zwiedzania szkoły i internatu większość zdań zaczynała się od słów „A pamiętacie, jak…”, a kończyła salwami śmiechu. Nie brakowało też okrzyków zdumienia – jak by nie było, od 2002 roku wygląd szkolnych i internackich pomieszczeń uległ licznym, często radykalnym przeobrażeniom. Ważnym momentem sobotniego spotkania była modlitwa przy Sarkofagu św. Matki Urszuli. Jestem głęboko przekonana, że podczas wspólnie odmówionej litanii do Serca Pana Jezusa przez wstawiennictwo Świętej niejedna trudna sprawa została zawierzona Bożej Miłości. Pamiętałyśmy także o tych absolwentkach i nauczycielach, którzy z różnych przyczyn nie mogli z nami być. Kochani, jeżeli zajrzeliście na stronę naszej szkoły i właśnie czytacie ten tekst, serdecznie Was pozdrawiamy i zapraszamy na 15 czerwca, kiedy to zawierzymy całą wspólnotę szkolną (czyli także tych, którzy w przeszłości ją tworzyli) Sercu Jezusa. Ze spotkania absolwentki wyjeżdżały, nie żałując przebytych kilometrów i wygospodarowanego na tę okazję czasu. Jeżeli uda się Wam wygospodarować czas 15 czerwca, też nie będziecie żałować! Do zobaczenia?s. Bogusława Belok
Odpowiedzi szpek odpowiedział(a) o 17:32 Moje życie w ciągu 10 lat zmieniło się nie do poznania. W 2010 mieszkałam w mieszkaniu w 10 piętrowym bloku, nad sobą miałam ludzi, którzy nic nie robili tylko imprezowali. Za każdym razem gdy coś im spadło było trzask bądź huk. Dwa lata później dowiedziałam się, że tata dostał awans w firmie reklamowej i stać nas na kupienie domu. Wyprowadziliśmy, byłam bardzo szczęśliwa z tego powodu nareszcie mogłam spokojnie odrobić lekcję bądź zająć się młodszą siostrą. jakieś trzy lata później poznałam chłopaka wysokiego blondyna z niebieskimi oczami. chodziliśmy ze sobą przez kilka miesięcy ale potem mnie rzucił, ponieważ stwierdził że się nie nadaje na dziewczynę że, interesuje mnie tylko czubek własnego nosa. Przez następne parę lat kupiliśmy psa i przeprowadziliśmy się z trzy razy, bo to mieszkanie za małe, a tamto za duże. Teraz się cieszę, że w końcu znaleźliźmy miejsce dla Mateusz M. seba1919 odpowiedział(a) o 19:20 Ten styl to jakaś masakra... A co do autora pytania - wpisz zadane pl minęło 10 lat jak wygląda teraz twoje życie... Uważasz, że znasz lepszą odpowiedź? lub
Minęło dziesięć lat, jak wygląda teraz twoje życie? Opowiedz mi o nim. Napisz wypowiedz, w której przedstawisz wyobrażenie swojego życia w przyszłości. Teraz mam dwadzieścia moim życiu dużo się zmieniło , chodzę do pracy,sam zarabiam na swoje chciałem być słynnym piłkarzem widzę siebie w przyszłości na stadionie pełnym zagrać z moimi naj przyjacielami,lecz teraz już nie utrzymuję z nimi kontaktów. MYŚLĘ ŻE POMOGŁAM POZDRO
minęło dziesięć lat jak wygląda teraz twoje życie opowiedz